Obszary niewiedzy. Lewicowa krytyka literacka

28 - morning-brew - source - unsplash.jpg

Rządzenie i konflikty społeczne w czasie pandemii

Jak zmieniają się perspektywy oporu, samoorganizacji i walk w dobie pandemii? Czy rządzącym rzeczywiście chodzi o kumulację więcej autorytarnej władzy poprzez wprowadzanie stanów wyjątkowych, czy raczej o przywrócenie warunków funkcjonowania kapitału sprzed kryzysu? Dlaczego koronawirus to dobra okazja, by zawalczyć o reprodukcję naszego życia poza kapitalizmem? Pytają i odpowiadają z pozycji femi

Strajkując dla życia

W poniedziałek 29 marca pracownicy fabryki General Electric zorganizowali protest przeciwko tysiącom zwolnień zapowiedzianym przez zarząd firmy, domagając się wznowienia produkcji i zadając proste pytanie: „Skoro GE pokłada w nas zaufanie co do tego, że potrafimy zbudować, konserwować i testować silniki, które wykorzystywane są w różnych samolotach, gdzie chodzi o bezpieczeństwo milionów żyć ludzkich, to dlaczego nie jest w stanie zaufać nam co do produkcji respiratorów?”.

Był to jeden z wielu strajków o różnych odcieniach legalności, które robotnicy licznych sektorów zorganizowali na całym świecie. Fala strajków w marcu zmusiła włoski rząd do zatrzymania produkcji artykułów niebędących środkami pierwszej potrzeby, mimo że w tej bitwie wciąż daleko do całkowitego zwycięstwa. Pracownicy Amazona i innych firm logistycznych zorganizowali protest przeciwko warunkom niespełniającym standardów higieny oraz z powodu braku osobistych środków ochronnych, podczas gdy pracownicy niepotrzebnej produkcji odchodzili, brali chorobowe lub po prostu nie stawiali się do pracy, odmawiając ryzykowania śmiercią, by zwiększać zyski firm. Jak napisał w liście otwartym do Jeffa Bezosa Chris Smalls, jeden z organizatorów protestu w magazynie Amazona w Staten Island, który później w akcie odwetu został zwolniony: „z powodu Covid-19 powiedziano nam, że pracownicy Amazona są ‘nowym Czerwonym Krzyżem’. Ale pracownicy nie chcą być bohaterami. Jesteśmy zwykłymi ludźmi. Nie mam wykształcenia medycznego. Nie zostałem przeszkolony na pracownika służb ratowniczych. Nie powinniśmy być proszeni o przychodzenie do pracy i ryzykowanie naszego życia. A mimo to jesteśmy. Ktoś musi być za to odpowiedzialny, a tą osobą jesteś ty”. Pracownicy zatrudnieni w sektorach opieki zdrowotnej, w sektorze żywnościowym, w służbach sanitarnych, w handlu detalicznym i transporcie publicznym coraz częściej stawiają opór przed pójściem na rzeź i organizują rozmaite rodzaje protestów, by przypomnieć reszcie świata, że celebrowanie nowych bohaterów z klasy robotniczej nie wystarczy: nie są męczennikami, których można poświęcić, domagają się ochrony, poprawy warunków pracy i lepszej płacy.

Miejsca pracy nie są jedynym teatrem walki w obecnym czasie pandemii. Lokatorzy, spośród których wiele osób straciło dochody i pracę i które zamieszkują strefy, gdzie obowiązują rozmaite nakazy schronienia w domu (shelter-in-place), również organizują wstrzymanie płatności czynszu i stawiają opór eksmisjom. Więźniowie, od Iranu przez Włochy aż po Stany Zjednoczone, wszczynają bunty i protesty w obawie, że więzienia szybko przekształcą się w obozy śmierci z powodu wirusa. Inicjatywy i organizacje udzielające wzajemnej pomocy wyrastają jak grzyby po deszczu, intensywnie wykorzystując media społecznościowe do koordynacji działań i zaopatrując osoby znajdujące się w największej potrzebie. Podczas gdy niektóre walki i strajki zostały zorganizowane i koordynowane przez istniejące wcześniej organizacje społeczne i polityczne, to wiele z nich wykracza poza poprzednią infrastrukturę organizacyjną i bierze się raczej ze spontanicznych działań, takich jak odmowa, opór i solidarność, a także z wyłaniania się oddolnych samoorganizacji, będących reakcją na bezprecedensowy kryzys.

W surrealistycznej atmosferze zawieszenia, jaka charakteryzuje nasze aktualne położenie, łatwo byłoby skupić naszą uwagę wyłącznie na katastrofie wydarzającej się na naszych oczach, na nieustającym wyciu syren przełamujących ciszę naszych opustoszałych miast, na liczeniu ofiar śmiertelnych i osób zarażonych, a także na wiszącym w powietrzu kryzysie ekonomicznym. Jednakże ten dziwny i niespokojny czas, jakiego doświadczamy, jest również wypełniony walką, aktami solidarności oraz procesem kompozycji klasowej i samoorganizacji.

Tym, co łączy te wszystkie walki jest zwykła odmowa przed skazaniem siebie i innych na śmierć dla kapitalizmu, odmowa, która demaskuje to, co w oświadczeniu na temat pandemii Feministyczny Kolektyw Marksistowski (Marxist Feminist Collective) określił mianem sprzeczności między wytwarzaniem zysku a wytwarzaniem życia czy reprodukcją społeczną, leżącą u podstaw kapitalizmu.
Walki te, będąc wyrazem sprzeciwu wobec przedkładania zysków nad życie, rozrysowują przynajmniej dwie główne linie konfliktu. Pierwsza dotyczy natychmiastowego zarządzania pandemią i jej klasowym, rasowym i płciowym wymiarem; druga wiąże się z długofalowymi przekształceniami społecznymi. W momencie, kiedy wiele krajów stosuje rozmaite odmiany neo-keynesowskich rozwiązań, by uniknąć ekonomicznego załamania i społecznych rozruchów, palące pytanie, z jakim musimy się mierzyć, dotyczy tego, czy owe rozwiązania zadadzą definitywny kres erze neoliberalizmu i oszczędzania, czy nie: rezultat, który w przeważającej mierze zależy od politycznej i społecznej walki.

O rządzeniu pandemią

Pandemia wytwarza globalną koniunkturę, w odpowiedzi na którą wyłaniają się i rozprzestrzeniają różne formy walki. Jednocześnie zarządzanie nią nie jest jednorodne w kontekście państwowym: państwowa dynamika polityczna charakteryzuje się swoją własną specyfiką i generuje odmienne konteksty dla procesów walk i podmiotowości, choć wbrew globalnej koniunkturze, jaka łączący nas wszystkich. Z tego punktu widzenia jednym z głównych ograniczeń dyskursu „stanu wyjątkowego”, który skupia się na zagrożeniu autorytarnego zwrotu politycznego połączonego z zawieszeniem wolności nałożonej przez nakaz izolacji, jest to, że upraszcza ogromną złożoność obecnej sytuacji do nocy, podczas której wszystkie koty są czarne. Co więcej, źle identyfikuje rzeczywisty obszar walk, jakie toczą się dziś w wielu krajach.

Po pierwsze, nie chodzi o to, że rządy próbują czym prędzej wprowadzić ostre, nadzwyczajne środki i zawiesić swobody. Prawdą jest raczej coś wprost przeciwnego: w wielu przypadkach rządy zwlekały, a początkowo nawet odmawiały zawieszenia tego, co uchodzi za kapitalistyczną normalność. Opóźnienie to wywołało tragiczne konsekwencje we Włoszech, Hiszpanii, w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, w Szwecji, by wymienić kilka przykładów. Kiedy rządzący wreszcie podjęli decyzję o instytucjonalnym zamknięciu, zrobili to, ponieważ znaleźli się pod presją ekspertów od opieki medycznej, ze strachu przed upadkiem systemów opieki zdrowotnej (w przeważającej mierze z powodu uszczuplenia sektora opieki zdrowotnej spowodowanego dekadami cięć i prywatyzacji), a także przez oddolne protesty, zwłaszcza przez pracowników odmawiających pójścia do pracy. W istocie, pogląd, jakoby najważniejszym interesem państw kapitalistycznych było trzymanie ludzi w domach, jest raczej dziwaczny i sprzeczny ze stanem faktycznym, kiedy to pojawiają się liczne próby szybkiego powrotu do pewnej formy „normalności”, która pozwoliłaby ludziom wrócić do pracy (i do konsumpcji).

W tym kontekście pandemia rzeczywiście stała się okazją dla niektórych rządów ze skłonnościami do autorytaryzmu do dalszego koncentrowania sił na władzy wykonawczej, jak dzieje się to w krajach takich, jak na przykład Izrael, Węgry czy Indie. Ale nawet ten proces nie przebiega w sposób automatyczny i linearny i nie odnosi się do wszystkich krajów rządzonych przez autorytarną skrajną prawicę. Bolsonaro przyjął w Brazylii pozycję denializmu, nawet jeśli w rezultacie sam znajduje się w coraz większej izolacji politycznej i rozbudza na poziomie lokalnym przejmowane sił szybkiego reagowania. W Stanach Zjednoczonych Trump odmówił zadeklarowania federalnego nakazu schronienia w domu i nalega na przyznanie gubernatorskiej autonomii i elastyczności w podejmowaniu decyzji co do tego, jakie powziąć środki. Chiny są przykładem odosobnionym, jako że zarządzanie pandemią zależało od mobilizacji już istniejącego aparatu władzy autorytarnej.

Zamiast narzucać abstrakcyjne przepisy na złożoną rzeczywistość, o wiele bardziej pożyteczne w kierowaniu pandemią byłoby zwrócenie uwagi na eksperymenty z różnymi formami rządzenia, zarówno tymi nowatorskimi, jak i tymi istniejącymi od dawna. Przykładowo, obecna niezaprzeczalna koncentracja na władzy wykonawczej we Włoszech czy Niemczech wywołuje spięcia z władzą wykonawczą regionów czy landów, a obydwie znajdują się w napiętych stosunkach z ponadnarodowymi instytucjami europejskimi. W Stanach Zjednoczonych nie tylko nie doszło do znaczących przekształceń w dystrybucji władzy wśród instytucji federalnych, lecz dochodzi do niezgody między stanowymi rozwiązaniami administracyjnymi, które bardzo często pozostają w napiętych stosunkach z niespójnym podejściem administracji federalnej. Jednym z godnych uwagi przykładów są liczne spięcia między Trumpem a gubernatorem Stanu Nowego Jorku Andrew Cuomo, który urósł do rangi odpowiednika Trumpa, mimo że nie jest kandydatem Demokratów na urząd prezydenta. Kilka krajów europejskich, a także Stany Zjednoczone, wprowadza formy rządzenia, które włączają określonych interesariuszy w proces podejmowania decyzji: sektory państwowych towarzystw naukowych, wielkie korporacje, instytucje finansowe i państwowe rady biznesowe. Pandemia odsłoniła również przed Stanami Zjednoczonymi i Chinami możliwość doganiania i przedefiniowania ich geopolitycznych strategii. Stała się okazją dla administracji Trumpa do przepchnięcia reżimowych zmian w Wenezueli, a także do zwiększenia i tak już obrzydliwych sankcji dla Iranu. W tym czasie Chiny wprowadzają strategię miękkiej władzy, której celem jest poszerzenie ich międzynarodowej hegemonii, wysyłając niezbędne środki medyczne, a także ekspertów do tuzina krajów, czyli podejmując inicjatywę, którą Stany Zjednoczone nagle są skłonne naśladować: Trump przechwalał się, że wyśle do Włoch środki medyczne o wartości stu milionów dolarów, podczas gdy Stany Zjednoczone zmagają się z zapewnieniem podstawowych maseczek ochronnych do twarzy dla swoich pracowników opieki zdrowotnej, walczących na pierwszej linii.

Jednakże nawet te eksperymenty w rządzeniu nie przebiegają spokojnie, gdyż zaburzane są przez ciągłe antynomie między normalnością a wyjątkiem: normalność pracowania w sposobie społecznej produkcji i wyjątek narzucany przez pandemię na społeczną reprodukcję życia lub na normalność cyrkulacji w całej przestrzeni publicznej – która nie może zostać całkowicie wyeliminowana – oraz wyjątek niemożności poruszania się w przestrzeniach prywatnych. Owe eksperymenty w rządzeniu poddawane są ciągłym zmianom, zmuszone do mierzenia się z ograniczeniami obecnego systemu opieki społecznej, a w pierwszej kolejności opieki zdrowotnej, a także do lawirowania między artykulacją lokalnych, państwowych i ponadnarodowych sił. Przykładem może być sposób, w jaki autonomia gubernatorów w Stanach Zjednoczonych sprowadza się do licytacji między sobą i przeciwko sobie o respiratory. Rywalizacja o środki finansowe również ma miejsce we Włoszech wśród lokalnych władz. Nie sposób przewidzieć teraz, jak rozwiną się te eksperymenty, gdyż czynniki, jakie wchodzą w rachubę są liczne, od konfliktu między różnymi instytucjami państwowymi aż po poziom intensywności i zasięg społecznych konfliktów oddolnych.

Szokujący wzrost bezrobocia, zakłócenie i przerwanie globalnego łańcucha wartości, a także konieczność reorganizacji społecznej reprodukcji zmusiły instytucje Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej do podjęcia znaczących rozwiązań ekonomicznych, by uniknąć nie tylko ekonomicznej zapaści, ale też eksplozji społecznych niepokojów w odpowiedzi na wyłaniający się kryzys. Cechy, które łączą owe rozwiązania, mogą być definiowane jako rodzaj tymczasowego i bardzo częściowego keynesizmu lub „keynesizmu z terminem ważności”. Jak napisał Bue Rübner Hansen: „te decyzje polityczne są doraźne i zaprojektowane tak, by stanowić rozwiązania krótkoterminowe, jak lekarz w medycynie hipokratejskiej, którego decyzje (krino) oddziałują w punkcie zwrotnym (krisis) zdrowia pacjenta. Jednakże z całym prawdopodobieństwem Covid-10 nie jest tymczasowym zewnętrznym szokiem”.

Przykładowo Trump w piątek 3 kwietnia podczas swojej codziennej konferencji prasowej deklarował, że administracja planuje wykorzystać fundusze z pakietu zapomogowego, by opłacić koszty hospitalizacji pacjentów z COVID-19, nie mających pokrycia ubezpieczenia zdrowotnego, zamiast rozciągnąć owo pokrycie lub wznowić zapisy na rynku ubezpieczeń Obamacare. Tymczasem przeważająca większość establishmentu Partii Demokratycznej, w tym jej główny kandydat Joe Biden, nie przestaje odrzucać projektu Medicare for All nawet w czasie walki z epidemią. Dwa tryliony amerykańskiego pakietu zapomogowego i siedemset pięćdziesiąt bilionów euro przeznaczonych przez Unię Europejską z późniejszym dodatkiem w kwocie stu bilionów dolarów, by uzupełnić przychody pracowników, to środki, które, mimo ich zdumiewającego rozmiaru, nie stanowią żadnego wyzwania dla neoliberalnej konstrukcji. Oprócz tego nie zapewniono żadnej znaczącej ochrony ofiarom przemocy domowej, dla których schronienie w domu nie jest synonimem bezpieczeństwa; w żaden sposób nie została też podniesiona kwestia wzrastającego obciążenia kobiet pracą w domu. Co więcej, te interwencje często są oparte na antyimigranckiej polityce zamkniętych granic, w ramach której nie podejmuje się żadnych działań związanych z uwolnieniem osadzonych w ośrodkach dla migrantów i w obozach dla uchodźców, gdzie dostęp do opieki zdrowotnej jest bliski zeru, a wirus może spowodować śmierć tysięcy osób.

Wyraźnym celem tych działań jest raczej przywrócenie warunków dla reprodukcji kapitalistycznych relacji społecznych, a nie ich radykalne przekształcenie. Wywiad przeprowadzony przez Financial Times z byłym prezydentem Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghim, może posłużyć jako ilustracja logiki, jaka kryje się za tym znaczącym przyznawaniem środków finansowych przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Według Draghiego obecny kryzys nie jest cykliczny, a raczej wywołany przez czynniki zewnętrzne. Dlatego też proponowaną przez niego receptą jest zwiększenie długu publicznego, by umożliwić wielkim prywatnym firmom przetrwanie stanu wyjątkowego i następnie wznowienie dawnej działalności. Tak czy inaczej, większość funduszy trafia do prywatnych firm, lecz bez wprowadzenia jakichkolwiek poważnych rozwiązań, które zagwarantowałyby ochronę miejsc pracy i pozwoliły uniknąć zwolnień, co wynika z podwójnie błędnego założenia, że firmy unikną redukcji etatów, jeśli otrzymają środki pieniężne i że przywrócą utracone miejsca pracy, jak tylko skończy się stan wyjątkowy. Jest to również logika tymczasowego wstrzymania europejskiego Paktu Stabilności i Wzrostu w obszarze strefy euro, który między innymi przez niemiecki rząd nie może stać się następstwem dla strukturalnych przekształceń polityki ekonomicznej strefy euro w kierunku porzucenia neoliberalnych oszczędności. To, czy zostanie osiągnięty cel odtworzenia warunków reprodukcji kapitału, czy nie, zależy od wielu czynników, między innymi od politycznej dynamiki i sił relacji społecznych.

Subiektywizacja i samoorganizacja w czasach wywichniętych

Obecna koniunktura jest pełna napięć i sprzeczności. Czas wypadł z ram, jest zarówno gęsty od zdarzeń, jak i zawieszony. Formy społeczne również nie są wolne od sprzeczności i ambiwalencji, bowiem łączą izolację społeczną z nadmiarem połączeń i komunikacji za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie możemy teraz przewidzieć, jak zmieni się nasze życie społeczne w wyniku pandemii, ale jest całkiem możliwe, że formy tego, co Foucault nazwałby „technologiami siebie”, subiektywizacją i komunikacją, staną się jeszcze bardziej zhybrydyzowane niż w ostatnim czasie – niewykluczone, że zmiany te pójdą w kierunku jeszcze większej konwergencji „realnych” i „wirtualnych” spotkań i języków.

Owe formy społeczne w kontekście wchodzącej w grę makrodynamiki i czynników wspomnianych powyżej mogą wpłynąć również na potencjalny skład nowej klasy, której kompozycja miałaby związek z: rosnącym masowym bezrobociem, strachem przed zarażeniem w miejscu pracy i spontanicznymi aktami odmowy; wzrastającą widzialnością i społecznym uznaniem nisko opłacanych urasowionych i upłciowionych pracownic i pracowników sektora usług; społeczną izolacją; a także z zatarciem granic między produkcją a reprodukcją dla tych, którzy pracują z domu i muszą zmagać się z rosnącymi kosztami życia domowego, ciasnymi warunkami mieszkaniowymi, a także z czasem i ograniczeniami pracy zarobkowej.

W tym kontekście zaczynają zachodzić różnorodne procesy oporu i radykalizacji politycznej. Nie istnieje jednakże prosty przepis na to, w jaki sposób wykorzystać te możliwości w czasach zaistniałej koniunktury. Środki powzięte w związku z kwarantanną stawiają procesy organizacyjne przed nowymi wyzwaniami oraz wymagają reinwencji sposobów mobilizacji, protestowania i ich skuteczności: jak sprawić, by protest społeczny był widoczny w momencie, w którym tradycyjne sposoby – masowe marsze, wiece itp. – nie wchodzą w grę? Jak możemy połączyć nową falę legalnych i nielegalnych strajków z innymi formami oporu i konfliktu, takimi jak strajki czynszowe, organizacja wspólnej pomocy i alternatywne formy pracy reprodukcyjnej? W jaki sposób owe walki, dorównując aktualnemu wyzwaniu, mogłyby zostać bardziej upolitycznione, co wiązałoby się z konfrontacją z władzą państwa i ponadnarodowymi instytucjami?

Badanie tych nowych potencjalnych procesów subiektywizacji i oporu mogłoby być pierwszym krokiem w celu odpowiedzenia sobie na te palące pytania, przy jednoczesnym uniknięciu popadnięcia w stare modele mobilizacji, które nie uwzględniają historycznej nieciągłości i zmiennych. Tego przedsięwzięcia nie należy rozumieć wyłącznie w kategoriach badań socjologicznych, lecz również jako proces samoświadomości, samoorganizacji, upolitycznienia i wspólnego tworzenia nowego powszechnego rozumienia tego, kim jesteśmy oraz dlaczego i jak walczymy.

To nieciepiące zwłoki zadanie jest warunkiem, abyśmy mogli zająć się obydwoma frontami wspomnianych powyżej walk, a mianowicie natychmiastowym zarządzaniem pandemią i długoterminową transformacją społecznych stosunków produkcji. Jak argumentowali Rob Wallace i inni, modelowanie wirusa i przewidywań długości trwania środków zaradczych związanych z pandemią, jak miało to miejsce w raporcie Imperial College – który stał się punktem odniesienia dla Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii – opiera się na założeniu, że neoliberalnego rynku nie można zakwestionować. Piszą oni: „Raporty, takie jak raport Imperial College, wyraźnie ograniczają zakres analizy do ściśle dopasowanych pytań zawartych w dominującym porządku społecznym. Z założenia nie są one w stanie uchwycić szerszych sił rynkowych, które doprowadziły do wybuchu epidemii oraz politycznych decyzji leżących u podstaw działań zwalczających kolejne ogniska wirusa. Skutkiem tych przewidywań jest, świadome lub nie, stawianie zabezpieczenia zdrowia wszystkich na drugim planie, w tym zdrowia wielu tysięcy najbardziej narażonych, którzy zostaliby zabici, jeśli kraj miałby wahać się pomiędzy zwalczaniem chorób a ekonomią”. Jednak to właśnie ten problem należy przekroczyć, mając na uwadze dwa cele: ograniczenie do minimum liczby ofiar COVID-19 oraz przeciwstawienie się strategii „keynesizm z terminem ważności” – należy walczyć z neoliberalną polityką oszczędności i całkowicie przekształcać kapitalistyczną relację między produkcją a reprodukcją, która podporządkowuje życie ludzkie akumulacji zysków.

Jednym z memów krążących we włoskich mediach społecznościowych podczas długich tygodni izolacji było: „Nic nam nie będzie” („We’re going to be fine”). Chociaż życzenie to jest zrozumiałe, to ściśle rzecz ujmując jest niczym więcej ponad to. Co więcej, mem sugeruje, że powinniśmy dążyć do „normalności” znanej nam przed pandemią. Bądźmy jednak szczerzy: nie ma pewności, że wszystko będzie dobrze, a sposób, w jaki żyliśmy przed pandemią, nie był ani w porządku, ani „normalny”, ponieważ obecny kryzys jest konsekwencją kapitalizmu jako formy organizacji społecznej i życia.

Wszystko może skończyć się dobrze. Jednakże to zależy od nas, od naszej zdolności do uchronienia się przed powrotem do modelu biznesowego, jaki znamy. Jeżeli to zadanie wydaje się beznadziejne, to musimy przypomnieć sobie, że nie jesteśmy bezradni. Jak z absolutną pewnością powiedział Chris Smalls: „I dla pana Bezosa moje przesłanie jest proste. Nie obchodzi mnie twoje imperium. Myślisz, że jesteś potężny? To my mamy moc. Bez nas co możesz zrobić? Nie będziesz miał pieniędzy. Mamy siłę. Zarabiamy dla ciebie pieniądze. Nigdy o tym nie zapominaj”.

Przełożyły: Katarzyna Szopa, Katarzyna Warmuz

Artykuł ukazał się 9 kwietnia w serwisie „Viewpoint”.