Obszary niewiedzy. Lewicowa krytyka literacka

logo

Róża Luksemburg - Karol Marks

Niepublikowany ponownie od 1908 roku tekst Róży Luksemburg z okazji 25 rocznicy śmierci Karola Marksa. („Czerwony Sztandar”, nr 155, 24 III 1908 r.)

[artykuł anonimowy, ustalono autorstwo na podstawie informacji Bronisławy Marchlewskiej, por. Bibliografia pierwodruków Róży Luksemburg, oprac. J.Kaczanowska, F.Tych, „Z pola walki” 1962, nr 3, s. 208, poz. 429]

Niniejszy tekst opublikowany został w „Czerwonym Sztandarze” - nielegalnym organie prasowym Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. Było to pismo adresowane do szeregowych członków partii i jej sympatyków, zazwyczaj robotników, nie posiadający formalnego wykształcenia, często niezbyt dobrze zorientowanych w niuansach dyskusji programowych toczonych w łonie socjaldemokracji.  Stąd też nie może dziwić przystępna forma i popularyzatorski charakter tekstu. Artykuł ten pokazuje swoiste episteme europejskiego socjalizmu przełomu wieków. To czas II Międzynarodówki i dominacji interpretacji marksizmu w wersji zaproponowanej przez Karla Kautskiego. Widać to wyraźnie, choćby gdy Róża Luksemburg mówi, że Marks „wyświetlił ze ścisłością badacza-przyrodnika prawa wewnętrzne rozwoju społeczeństwa kapitalistycznego”.

Tekst ten jest interesujący nie tylko jako swoiste exemplum ówczesnej publicystyki socjalistycznej. Pozwala on uchwycić istotne momenty stosunku jaki Luksemburg zajmuje wobec spuścizny Marksa. Marksizm bowiem, jak sugeruje w niniejszym artykule, jawi się przede wszystkim jako teoria, którą posługuje się proletariat w swojej bieżącej walce politycznej. Nie więc „prawa dziejowe” gwarantujące nadejście socjalizmu, a bunt i opór stanowią centralny punkt rozważań. W tym krótkim, popularyzatorskim szkicu Róża Luksemburg wyraźnie podkreśla też, że walka pomiędzy wyzyskiwaczami i wyzyskiwanymi toczy się ponad granicami państwowymi i podziałami narodowymi. Tę myśl, oczywiście o wiele subtelniej, rozważa obszernie w swoich najważniejszych pracach teoretycznych. W warunkach nieistnienia państwa polskiego była to sprawa kapitalnej wagi. Jak walczyć z polskim nacjonalizmem, nie stając się jednocześnie mimowolnym sojusznikiem gorliwych rusyfikatorów i germanizatorów? Jak pomimo narodowego ucisku, budować międzynarodową solidarność klasy robotniczej? Z tymi problemami musiała się przez lata mierzyć Róża i SDKPiL.

Kamil Piskała

[Pisownia w niektórzy miejscach została zmieniona, zgodnie ze współczesnymi zasadami. Poprawek tych nie zaznaczono w tekście]  

W dniu 14-go marca mija 25 lat od chwili, kiedy wielki mistrz międzynarodowego proletariatu zamknął powieki. Ćwierć wieku minęło, a słowa i nauki Marksa nie tylko nie utraciły blasku i mocy, lecz przeciwnie, każdy dzień niemal nadaje im nowej potęgi, każdy krok w dziejach społecznych świadczy na nowo o ich prawdzie.

Wprawdzie podobnie dzieje się nieco i z wszystkim geniuszami nauki: dopiero po śmierci ich, po pewnym czasie wykazuje się stopniowo działanie ich myśli nowatorskiej na umysły społeczeństwa, ale dzieło i wpływy Marksa innemu specjalnemu podlegają prawu. Jego czyn wiekopomny na tym polega, iż odkrył on i wyświetlił ze ścisłością badacza-przyrodnika prawa wewnętrzne rozwoju społeczeństwa kapitalistycznego i prawa wynikającej z tego rozwoju walki klasowej i emancypacji proletariatu. Sama teoria Marksa jest to nic innego, jak odbicie umysłowe, uświadomienie sobie przez proletariat podkładu historycznego swej walki i swego wyzwolenia. Toteż nikt inny, jeno sam rozwój historyczny kapitalizmu toruje drogę myśli Marksa i jego nauce na całym świecie. Gdziekolwiek dymią komin fabryczne, warczą koła i huczą młoty, gdzie tylko mrowisko robocze w pocie czoła gromadzi bogactwa niezmierzone dla swego tyrana – kapitału, tam niebawem zbudzić się musi w piersiach tych ofiar wyzysku bunt sponiewieranego człowieczeństwa i tęsknota za słońcem wolności i równości. A skoro zbudzi się bunt i dążenie do wyzwolenia, powstać musi i myśl: gdzie źródło niewoli proletariatu? Gdzie droga do jego wyzwolenia? Na te pytania odpowiedzią są wskazania teorii Marksa.

Dlatego to każdy nowy kraj, w którym kapitał roztacza swe panowanie, to nowa prowincja podbita dla nauki Marksa, każdy nowy szczebel w rozwoju kapitalistycznego wyzysku, to krok dalej w zwycięskim pochodzie socjalizmu, kroczącego pod Marksa sztandarem.

Nie Marks dopiero stworzył ruch robotniczy i nie od Marksa dopiero datuje się ideał socjalistyczny. Już na zaraniu XIX-go wieku wielcy mężowie w Anglii i Francji – Owen, Saint Simon, Fourier – głosili ewangelię socjalizmu. Już w 1834 roku proletariat francuski w Lugdemie ((Chodzi zapewne o kwietniowy bunt robotników w Lyonie, spowodowany przede wszystkim uchwaleniem prawa zakazującego powoływanie stowarzyszeń pracowniczych i represjami wobec uczestników mających miejsce kilka miesięcy wcześniej strajków. „Lugdema” pochodzi od łacińskiego Lugdunum, czyli nazwy osady istniejącej w czasach rzymskich w miejscu gdzie obecnie znajduje się Lyon. przyp. red.))

zadzwonił na alarm walki klasowej. W tymże czasie proletariat angielski staczał boje otwarte pod sztandarem czartyzmu. W rewolucji lutowej 1848 r. robotnicy francuscy wstrząsnęli swą walką o „republikę socjalną” całym społeczeństwem burżuazyjnym.

Ale i ów socjalizm i owa walka klasowa proletariatu wyczerpywały się w niemocy i bezowocnych dążeniach. Pierwsi głosiciele socjalizmu nie rozumieli, że tylko walka proletariatu zdolna jest urzeczywistnić ich ideał. Masa zaś robotnicza szukała po omacku drogi, to wyczekując zbawienia od samych reform politycznych w państwie burżuazyjnym, to odwracając się zniechęcona całkiem od walki politycznej. Zarazem proletariat każdego kraju doszukiwał się wyjścia z niewoli i wiódł boje na własną rękę, odosobniony i osamotniony.

Marks dał w swej teorii rozwoju ekonomicznego gospodarki kapitalistycznej klucz do rozwiązania wszystkich zagadnień socjalizmu. Wyjaśnił on, że urzeczywistnienie ideału socjalistycznego jest koniecznością dziejową, gdyż wynika nieubłaganie z własnego rozwoju kapitalizmu. Wyjaśnił, że tylko klasa robotnicza sama może własną walką ekonomiczną i polityczną wyzwolić się, dążąc do zdobycia władzy państwowej, wyjaśnił wreszcie, że w dążeniu tym wszyscy robotnicy świata tworzą jedną armię międzynarodową, jak kapitał nowoczesny tworzy jedną siłę międzynarodowego wyzysku.

Dziś, ćwierć wieku po śmierci Marksa, na teorii jego ufundowany stoi mocnym zwartym szeregiem obóz walczący proletariatu – międzynarodowa socjaldemokracja. I my dziś, którzy dopiero co w wirze rewolucji ((Autorka ma na myśli rosyjską rewolucję lat 1905-1907. Walki, protesty i strajki osiągnęły wówczas szczególnie duże natężenie na ziemiach Królestwa Polskiego.)) przeżyliśmy zbawcze działanie teorii i taktyki bojowej, opartej na nauce Marksa, możemy z ufnością w przyszłość zwracać myśl wdzięczną i czci pełną ku temu, który przed laty sześćdziesięciu rzucił nam hasła przewodnie: „Wyzwolenie klasy robotniczej może być dziełem tylko samej klasy robotniczej” i „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”